niedziela, 25 listopada 2012

"Powrót dawnych czasów" mini-rozdział 11

Dermin wpatrywał się w czarodzieja czekając aż ten zacznie mówić.

-Jeśli nie zapanujesz nad mieczem to za każdym razem gdy kogoś nim zabijesz, będziesz czuł rozdzierający ból. Ból jakiego nigdy nie zaznałeś. Będziesz miał dużo szczęścia jeśli ten ból cię nie zabije. – Powiedział Teedicus.

Dermin siedział czekając na dalsze słowa przyjaciela. Nic nie mówił.

-Tyle? Wielki ból i nic więcej? – Pytał trochę zirytowany lakoniczną odpowiedzią przyjaciela. – Miały być jakieś okropności, a ty tylko powiedziałeś, że doznam bólu jakiego nigdy nie doznałem.

Teed Derminowi w oczy. W końcu odparł:

-Nie. To nie wszystko. Nie jestem całkowicie pewny prawdziwości tej informacji, ale tak jest przekazywane. Podobno gdy już będziesz czuł ten ból organizm tego nie wytrzymuje. Ścięgna zostają rozerwane, kości pękają i wychodzą z ciała. Gałki oczne zmieniają się w galaretowatą substancję i powoli wypływają w oczodołów. Skóra wysycha i kruszy się. Krew zamienia się w żrącą substancję i boleśnie niszczy ci wnętrzności. Dlatego powiedziałem, że będziesz miał szczęście jeśli ból cię nie zabije. Jeśli zginiesz przez niego to w ten sposób. Nie ma szybkiej śmierci. Magia miecza nie pozwoli ci na to. To jest kara, którą nakłada sam miecz.

-Po co o tym opowiadasz Teedzie? – Zapytała z niesmakiem Lillian. – Mianowałeś go Władcą Miecza. Jeśli tak to jest odpowiednią osobą. Nie ma się czego bać.

Teed popatrzył na nią przenikliwymi oczyma.

-Dlaczego protestowałaś? Skoro nie ma się czego bać to nie powinnaś tak zareagować. Czyż nie, Lillian?

Lillian spuściła wzrok. A Teed ciągnął dalej.

-Nigdy nie ma pewności. Było wielu Władców Miecza, których miecz wybrał, a jednak skończyli tragicznie. To od dzierżyciela zależy jak skończy.

Zapanowała cisza. Dermin składał wszystkie informacje w całość. Co prawda nie uśmiechała mu się rola Władcy Miecza, ale postanowił stawić czoła wyzwaniu. Pocieszało go, że mógł pomóc Lillian. Znał już aspekty bycia dzierżycielem miecza. Nie była to łatwa rola, ale musiał jej podołać. Miał nadzieję, że nie skończy tak jak Kerdan. Teed nie musiał mu tego mówić, ale Dermin wiedział jak skończył. Skoro nie zapanował nad mieczem to zginął tak jak opisał mu Teed.

Położył się na plecach i zapatrzył w gwiazdy. Wspominał matkę i nie wiedzieć czemu słowa, które wypowiedziała dzień przed zniknięciem: „Nastanie dla ciebie kiedyś ciężki czas. Będziesz musiał iść na ustępstwa. Daj i bierz tyle ile będziesz w stanie wytrzymać. Nie więcej, nie mniej.”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz