Śniła o jego czarnych, krótkich włosach, szarych, przenikliwych oczach.
Widziała jego sylwetkę: szerokie barki, umięśnione ręce i tors.
Wspominała jego młodą, przystojną twarz; zakłopotanie i troskę w jego
oczach.
Mimo, że go nie znała wiedziała, że jest dobrym człowiekiem. Wtedy, gdy
leżała powstrzymując senność i gdy patrzyła w jego pełne troski, szare
oczy, świat wydawał się czymś odległym, czymś bez czego można żyć. Do
życia potrzebny był tylko on.
I nagle codzienność ją zbudziła. Z błogiego snu wyrwały ją nagłe myśli o
jej misji, o jej powinności. Rozejrzała się po niewielkiej izbie. Nie
dostrzegła tego, który przedstawił się jako Dermin. Z szpary między
podłogą, a drzwiami sączyło się lekko światło.
Usiadła na łóżku i zawróciło się jej w głowie. Siedziała chwilę by
opanować zawroty głowy. Wstała i podeszła do drzwi. Uchyliła i je i
zaglądnęła do izby, która jak mniemała była kuchnią. Rozejrzała się i
zobaczyła Dermina śpiącego w fotelu obok pieca. Wyglądał tak spokojnie,
że mogłaby stać i patrzeć na niego wieczność… Ale niestety nie miała na
to czasu. Musiała wypełnić powierzoną jej misję. Misja była ważniejsza
niż jej zachcianki.
Zobaczyła swą brązową pelerynę wiszącą na krześle, stojącym obok pieca, i
dopiero teraz spostrzegła, że krzesło na którym siedział Dermin gdy się
poprzednio ocknęła, zniknęło razem z nim. Podeszła najciszej jak mogła
do krzesła, zdjęła z niego pelerynę i zarzuciła ją sobie na ramiona.
Poczęła iść w kierunku wyjścia. Nagle zaskrzypiała podłoga pod jej
stopami. Nerwowo spojrzała na Dermina czy ten się nie zbudził. Spał
dalej. Znów ruszyła ku drzwiom.
-Przepraszam, że się wtrącam, ale nie powinnaś teraz wychodzić. –
Powiedział nagle Dermin. – Nie zrozum mnie źle, ale jest ulewa… i…
możesz zachorować…
Natychmiast się zreflektował i Lillian kątem oka spostrzegła, że się zaczerwienił.
-Powinnaś jeszcze odpoczywać by w pełni wyzdrowieć. – Dodał po chwili wstając z fotela.
Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Lillian się uśmiechnęła i pomyślała, że to urocze, że się tak o nią martwi.
-Nic mi nie będzie. Już się dobrze czuję. – Powiedziała i przelotnie
spojrzała na drzwi. Chwilę milczeli i w końcu dodała: - Nie martw się o
mnie. Będzie dobrze.
Znów szła ku drzwiom. Niespodziewanie zmyliła krok. Dermin już przy niej był i przytrzymał ją by nie upadła.
-Nalegam byś jeszcze została. – Powiedział Dermin już dużo śmielej.
-Dziękuję. Jednak cię posłucham.
Odpowiedziała z uśmiechem i zapatrzyła się w jego szare oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz